Razem #przeciwprzemocy
Co roku wrzucam ten tekst o naszej Rodzinna Klubokawiarnia Praska Fundacji ART który został napisany przez Kazimierz Walijewski ze stowarzyszenia Mężczyźni przeciw przemocy:
Klubokawiarnia Rodzinna na Pradze to miejsce wyjątkowe i cudownie owładnięte ciepłem rodzinnych skojarzeń i czułości. Może to zasługa tych, którzy to prowadzą? Może sprzyjającej aury? Zanim zbudowano miasto w dawnych wiekach sprowadzano wróżbitę, który przy pomocy wiedzy tajemnej sprawdzał czy teren nadaje się do zamieszkania i wydawał odpowiedni certyfikat. Bliżej naszych czasów pytano różdżkarza czy innej szeptuchy o zgodę na wytyczenie granic i wbicie pierwszego słupka. Podejrzewam, że Agnieszka i Iza korzystały z wiedzy tajemnej wróżbitów, różdżkarzy, szeptuch i Bóg wie jeszcze jakich specjalistów od mocy tajemnych. Stąd, miejsce przyciąga, zaprasza i jest takim, z którego wychodząc już myśli się o powrocie! „
Życie tchnęłyśmy do tego miejsca z marszu, będąc i słuchając co mówią i czego potrzebują ludzie nas odwiedzjący. Tak powstał szereg inicjatyw, tych dużych i tych mniejszych, dla dorosłych i dla dzieci. Seniorzy zagościli tu 6 lat temu i mają szczególne miejsce w naszych sercach.
Ze sklepu spożywczego stworzyłyśmy z Izabella Polichno miejsce, w którym chce się być… (dziury w oknach, a co za tym idzie zimno jak nie wiem co w zimie, sauna w lecie, ale nikomu nie przeszkadzają, nawet właścicielom nieruchomości… prawda , że magiczne?! Ironia mi się wkrada, bo to młodsza siostra bezradności…)
Chciałaś masz, działaj, rób i każdego dnia udowadniaj, że nie jesteś wielbłądem!
Potem pojawił się fryzjer, tfu covid. Fryzjer zamyka swoje podwoje, a my, w pełnym koronawirusowym zamknięciu, w październiku 2021, otrzymujemy lokal, który od lutego następnego roku zaprasza do gabinetów klientów doświadczających trudności osobistych, rodzinnych, doznających przemocy. Razem szukamy dróg i rozwiązań. A może w tym coś jest, że magia fryzjera została? Bo przecież fryzjer potrafi słuchać, a nawet i doradzić.
W nasze 2 lokale, dzięki biznesowi i środkom publicznym, włożyliśmy przeszło 300.000 PLN. Wyremontowaliśmy je, wymieniliśmy zardzewiale drzwi, uszkodzone podłogi, stare instalacje elektryczne, toalety w stanie opłakanym, dostosowaliśmy lokale dla osób ze szczególnymi potrzebami, stworzyliśmy gabinety do indywidualnego poradnictwa, itp.
Od kliku lat staramy się o zamianę na większy lokal, piszemy pisma, nie wszyscy chcą się z nami spotykać. I znów pojawia się ta myśl, może rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady? Może w mniejszym mieście, w mniejszej społeczności z gotowym planem działania byłoby po prostu łatwiej pracować. Bo jak wiemy potrzeb dużo, a będzie jeszcze więcej. Ale możemy też (za dobra radą) przestać przyjmować osoby potrzebujące. Hmm, pewnie możemy tylko czy korytarze urzędów i innych miejsc publicznych wytrzymają kolejki???? Tak to jest z dobrymi radami, kosztują 1,50 zł, jak jedna kolorowa gazeta.
Czemu o tym piszę????
Bo mam już dosyć udowadniania, że nie jestem wielbłądem.
Jestem Tobota. Agnieszka Tobota.
Prowadzę Fundacja ART, która zajmuje się przeciwdziałaniem przemocy, a sama czasem jej doznaję …
Ahoj